0Poczekalnia (było)
Czarny homor
Frezja | 23.03.2017, 20:29
Pewien mężczyzna wyjechał na urlop. Przed wyjazdem poprosił swojego sąsiada o opiekę nad jego kotem. Upłynął tydzień od wyjazdu. Mężczyzna postanowił zatelefonować do domu. Telefon odbiera sąsiad: – Cześć, stary, jak tam mój kot? – No cóż… Przykro mi, stary, ale twój kot nie żyje. Zapanowała chwila milczenia. – Ech… Przykro mi… Ale nie musiałeś mi o tym mówić tak od razu. Mógłbyś mi powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść. Potem ja bym zadzwonił za kilka dni i powiedziałbyś mi, że kot niestety spadł z dachu, połamał się i leży u weterynaria. A gdybym ja zatelefonował do ciebie za kolejne kilka dni, to powiedziałbyś mi, że kot, mimo ogromnych starań weterynarzy, niestety umarł. A ty tak walisz prosto z mostu. No ale trudno, stało się… Powiedz mi raczej, jak tam moja żona. – No, więc wiesz… Żona siedzi na dachu i nie chce zejść…Komentarze przez Facebook: